-Holipka, a co ty tu robisz ? - Usłyszałam za sobą głęboki głos i od razu przeszły mnie ciarki.
-Ja.. nie chciałam przeszkadza.. - Zaczęłam mówić i odwróciłam się, żeby stać do niego przodem.
-Skoro już przyszłaś to wejdź - Wpuścił mnie do środka. Weszłam nieśmiało i usiadłam na krześle. - Jesteś z tego roku ? - Zapytał uważnie się mi przyglądając.
- Tak - odparłam - Nazywam się Chachi Gonzales ... Ja -zacięłam sie - przyszłam do ciebie, bo muszę z kimś porozmawiać a wiem, że Harry poszedł, by z tym tylko do ciebie, więc..
-Nie będę rozmawiał na temat Harrego - Burknął.
-Ja nie chcę rozmawiać o, nim ..
-A, o kim ?
-O sobie. - Westchnęłam - chyba czaruję bez różdżki ...
-Co ?! - Wypluł wodę którą właśnie miał zamiar połknąć. - Żarty sobie robisz ?
-Nie! na prawdę ja boże.. - złapałam się za głowę - Kazałam się wypchać jednej dziewczynie a ona spuchła jak balon rozumiesz ? Różdżkę miałam w torbie !
-Możesz to udowodnić ? - Mówił spokojnie.
-Oh! Tak super nikt mi nie wierzy.. co mam zrobić ? Spalić coś ? dynie o masz dynie może je spale - wyszłam przed dom i wskazałam ręką na dynie a jedna z nich stanęła w ogniu. - Teraz mi wierzysz ?! - Zapytałam załamana.
-Tak ! Dobra Holipka ! Uspokój się, bo nerwy wszytko pogarszają - Starałam się uspokoić.
-Proszę pomóż mi - Załkałam. Dlaczego to spotyka akurat mnie.
-Mówiłaś już komuś ?
-Nie znaczy tylko Zoe moja współlokatorka wie...
-I tak ma zostać - westchnął - Słuchaj to nie jest zwyczajna magia nie możesz się tak z nią obchodzić..
-Ja jej nie chce ! Boże, czemu to ja mam zawsze pecha.
-Pecha? Ty nie wiesz jaki to zaszczyt, ale to teraz pomińmy. Nie wiem za dużo tym rodzaju magii, ale słyszałem kilka rzeczy. Przede wszystkim nie możesz działać pod wpływem emocji, bo, wtedy moc staje się niedoopanowania, tym bardziej, że wgl jeszcze nie umiecie rzucać zaklęć.. Powiedz jak podpaliłaś tą dynię ?
-Noo... byłam zła, że mi nie wierzysz i zaczęłam myśleć o ogniu i, wtedy wskazałam na dynię i ona stanęła w ogniu. To sama miałam kilka lat temu ...
-Jak to ?
-No tak. Ja kiedyś podpaliłam drzewo stałam pod, nim i myślałam o pożarze, ale ja nie wiedziałam... myślałam, że to zwykły przypadek było gorąco i mogło pod, nim leżeć szkło czy coś ..
-A z tą dziewczyną co spuchła ?
-Też mnie wkurzyła.. mówię kazałam się jej wypchać a ona to zrobiła. Dosłownie !
-Okej, okej... umm.. to wszystko dzieje się, kiedy jesteś zdenerwowana... Staraj się na razie hamować a ja coś wykombinuję - Westchnął.
-Dziękuję..
-Nmzc pomagałem Harremu pomogę i tobie - Powiedział a ja wróciłam do zamku.
-Gdzieś ty była ?! - Pisnęła Zoe, gdy tylko weszłam do pokoju.
-Um..
-Dobra z resztą ! Słuchaj Cathy leży w skrzydle szpitalnym jak wróciłam do pokoju była spuchnięta jak balon a ten skejt leżał ze sklejonymi nogami. - Zaśmiała się
-On leży z nią ?
-Chyba tak wiesz wgl co tu się stało ?
-....Nie - wzięłam piżamę i poszłam się kąpać
~*~
Rano znowu obudziły mnie dzwony. Jak wczoraj poszłam się oporządzić i wyszłam z Zoe z pokoju.
-Pierwsze mamy Eliksiry ..
-O boże powiem ci szczerze, że boję się Snape'a .. zawsze się go bałam - Zaśmiałam się i weszłam do sali.
Czekaliśmy na niego może dwie minuty aż w końcu trzasnęły drzwi. Profesor jednym ruchem różdżki zasłonił wszystkie firany jakie były w sali ( Czułam się, jak w filmie wtedy gdy prowadził lekcję o wilkołakach )
-Przedstawiał się nie będę, bo wszyscy doskonale mnie znacie - powiedział - Przejdźmy do konkretów Dziś nauczymy się robić eliksir rozśmieszający. - Tak też się stało każdy z nas dostał
- Tłuczone Skarabeusze
- Korzeń Imbiru
- Żółć Pancernika
Fuuuu !
-Teraz niech każdy naleje trochę eliksiru do fiolki i poda osobie obok.zobaczymy, komu się udało - Pomimo tego, że nadal mnie przerażał to już nie był ten sam Snape jak za czasów Harrego. Od razu stanęłam obok Zoe, bo ja ufałam jej a ona ufała mi (, chociaż nie wiem czy dobrze postąpiła, bo ja pierwszy raz w życiu miałam do czynienia z tym a ona jest mądra i zapewne zna wszystkie " przepisy " na pamięć ) Wypiłyśmy swoje wywary i spojrzałyśmy na siebie.
-Hahahhahahha- Obie wybuchnęłyśmy śmiechem
-Widzę, że panienką się udało co z resztą ? - Zapytał a inni poszli w nasze ślady niestety nie wszyscy mieli tyle szczęścia co my.. Jedni płakali, drudzy wymiotowali a trzeci tarzali się po ziemi.
-Dajcie się napić - Podszedł do nas Bill Gustav i Georg. Wyśmiałyśmy ich z Zoe i podałyśmy fiolki z których się napili. Nie powiem, bo strasznie polubiłam te lekcję.
-Na dzisiaj koniec - Powiedział Profesor i wyszedł z sali.
-Ale jak to ?! hahahahah - zaczęłam się śmiać - ja chcę przestać buzia mnie już boli hahah - dalej się szczerzyłam.
-Hahahaha -Zoe cisnęła ze mnie bekę.
~*~
Następna lekcja jaką mieliśmy to zajęcia z Hagridem.
-Hardodzioba zapewne już znacie i wiecie co będziemy dzisiaj robić - Uśmiechnął się i w razie czego wyjaśnił co i jak - Jest jakiś ochotnik ? - Grupa milczała.
-Chachi może ty ? - Machnął na mnie ręką.
-On mnie nie zje ? - zaśmiałam się a reszta grupy zrobiła to samo.
-Nie zje cię spokojnie - uśmiechnął się - wyciągnij rękę i podejdź do niego powoli.
Zaczęłam do niego podchodzić tak jak kazał mi Hagrid.
-Jezus ! - odskoczyłam, gdy otworzył dziób.
-Spokojnie nic ci nie zrobi
-Hej - zaśmiałam się i dotknęłam ręką jego głowy - spokojnie jestem tu w pokojowych zamiarach - zaśmiałam się.
-Widzisz ! Wsiadaj na niego
-Co nie ! - Hagrid posadził mnie na grzbiecie i znów czułam się, jak w filmie. Hardodziób stanął na tylnych kopytach i po krótkim rozbiegu wzbił się w powietrze.
-Umrę ! Miło było was poznać ! - Krzyknęłam i wzbiłam się ponad drzewa. - Wooo - Jęknęłam rozglądając się. Nie wiedziałam, że tu jest tak ładnie ... Krążyłam nad lasem dobre pięć minut, dopóki nie usłyszałam głośnego gwizdu. Hardodziób gwałtownie zawrócił a ja nie miałam nawet najmniejszych szans na złapanie równowagi. Przechyliłam się i zleciałam z hipogryfa
-Aaaaaa - Darłam się, jak opętana, kiedy spadałam w dół. Najprawdopodobniej za kilka sekund nadzieję się na jakąś gałąź i umrę. Po chwili poczułam straszny ból - gałęzie haratały mi twarz, kiedy ciągle spadałam na, ale nie spadłam na ziemię. Ktoś mnie złapał.
-No proszę - zaśmiał się - raz widziałem cię na go a ty już wpadasz mi w ramiona. - O boże ! Złapałam się za głowę i stanęłam o własnych siłach.
-Myślałam, że jesteś w skrzydle szpitalnym razem z Cath - jęknęłam ocierając twarz z krwi, która płynęła z kilku ran zadanych przez ostre gałęzie.
-Byłem - sprostował - jedna bardzo ładna pielęgniarka się mną zajęła i bum jestem - Uśmiechnął się głupio.
-Aha - Zaczęłam iść
-Gdzie idziesz ? - Zdziwił się, ale ciągle stał w miejscu.
-Do grupy ? - Powiedziałam dalej idąc.
-Ale to w drugą stronę - Zaśmiał się
-Tak wiem - Powiedziałam głupio i zawróciłam. Tom szedł za mną ciągle mi docinając.
-Chachi ?! - Podbiegła do mnie Zoe, kiedy doszliśmy do grupy. - Co się stało ?!
-Spadłam - zaśmiałam się.
-Ekhę .. - odchrząknął Tom.
-A ten kołek mnie złapał.
-Temu kołkowi zawdzięczasz nie połamany kręgosłup, więc lepiej zważaj na słowa. - Warknął.
- Bipolarna świnia - też warknęłam i próbowałam się opanować, żeby przypadkiem nie zmienić go w tą świnię, bo kurczę ( uwierzcie, że z chęcią bym to zrobiła ) nie chcę, żeby inni to widzieli.
-Jestem 100% hetero mała - Wyszczerzył się
-Jesteś 100% głupkiem Tom - walnęłam się w czoło z jego głupoty. Powinien sprawdzić w słowniku termin " bipolaryzm"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz