wtorek, 12 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 2

-Umm.. - Nie odpowiedziałam na jej dziwny komentarz dotyczący naszych osób i podeszłam do łóżka. Tak jak mówiłam pokój był duży. Pomimo tych trzech łóżek były w, nim jeszcze duże szafy i średniej wielkości stolik stojący pod ścianą. Pokój utrzymany był w ciemnych odcieniach co lekko mnie przerażało, ale nie było tak źle. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Zoe robiła to sama tylko oczywiście za pomocą czarów ja, natomiast używałam swoich rąk tak jak to robiłam przez całe życie.
-Ale z ciebie czarodziejka - Blondyna z przyjaciółmi wybuchnęła śmiechem. Olałam ją nie mam zamiaru wdawać się z nimi w kłótnię, bo jestem od niej " mądrzejsza " i tak zresztą jestem wychowana. Grupka przyjaciół siedziała w pokoju jeszcze chwilę, po czym wyszła nadal się ze mnie naśmiewając.
-Kretynka i banda kretynów - Warknęłam i schowałam walizkę pod łóżko.
-Oj nie przejmuj się Chachi odpuści jak zobaczy, że nie robi to na tobie wrażenia - Usiadła przy stole i zaczęła wypełniać formularz. Właśnie Formularze - Spójrz na punkt 5 powinnaś się ucieszyć - uśmiechnęła się.
- Jezus jaka ulga ! - Pisnęłam i usiadłam naprzeciwko niej. Jeszcze raz sprawdziłam kartę, żeby upewnić się, że na pewno tańce są w zajęciach do wyboru i były tam. Od razu postawiłam przy nich krzyżyk olewając malarstwo, zielarstwo i inne nudne zajęcia, po czym skończyłam uzupełniać resztę. Zegarek wiszący na ścianie wskazywał godzinę 22:32 co zazwyczaj nie robiło na mnie dużego wrażenia i nie kazało iść spać, ale dzisiaj jestem tak zmęczona, że poszłam się wykąpać. Cóż nie jestem przyzwyczajona do brania prysznicu, bo w domu miałam wannę, ale tu jej nie ma.. Opłukałam się jako tako i wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem.
-Zoe nie wiesz... - Weszłam do pokoju, ale zamiast zastać moją koleżankę zastałam jednego z kolegów tej blond zdziry. Chłopak był ode mnie wyższy miał może 175 cm wzrostu, jasne dredy i kolczyk w wardze. Ubrany był w ogromne spodnie dużo za dużą bluzkę i czapkę z daszkiem - Szukał czegoś w szafie blond pudla. Stałam sparaliżowana nie wiedząc co zrobić a on stał naprzeciw mnie i szczerzył się, jak głupi. Cofnęłam się i zaczęłam iść do łazienki, żeby zniknąć mu z oczu.
-Czekaj ! - Powiedział przez śmiech a moje ciało ponownie oblał paraliż. Odwróciłam się powoli do niego czekając na to, co powie.
-C..co ? - Wyjąkałam trzymając ręcznik, żeby mi nie spadł.
-Nie chodź w samym ręczniku, bo ktoś ci może zrobić coś takiego - Uśmiechnął się i machnął różdżką
W jednej chwili mój ręcznik opadł na ziemię. Jak to możliwe ?! Przecież trzymałam go obiema rękami ! Moje przemyślenia przerwał kolejny śmiech. Boże, on ciągle przede mną stoi i patrzy się na mnie. W ekspresowym tempie podniosłam ręcznik z podłogi i pobiegłam do łazienki. Pierwsze co zrobiłam to zamknęłam drzwi na zamek oparłam o nie i zjechałam w dół. Łzy pociekły mi z oczu. To było upokarzające. On mnie widział nago to nie jest fajne ! To jest okropnie. Siedziałam w łazience dobre 10 minut i płakałam do momentu, w którym ktoś nie zapukał do drzwi.
-Chachi ? Mała to ty ? - Usłyszałam głos Zoe. Momentalnie się podniosłam i otarłam łzy.
-Tak - Otworzyłam drzwi i poszłam po piżamę.
-Wszystko okej ? - Usiadła na swoim łóżku.
-Tak wszystko dobrze - uśmiechnęłam się blado i poszłam się przebrać w piżamę.
-Łazienka już wolna - Powiedziałam wrzucając brudne ubrania do specjalnego kosza.
-Okej - Zamieniłyśmy się miejscami ( Zoe poszła do łazienki a ja siedziałam w pokoju ) Usiadłam na łóżku i wyjęłam z torby książkę którą kupili mi rodzice. " Księga zaklęć " głosił napis na okładce. Otworzyłam ją i zaczęłam szukać jakiegoś zaklęcia, które pozwoliło, by mi odegrać się na chłopaku. Zniosę na prawdę dużo obelgi , naśmiewanie się, obgadywanie, ale nikt nie będzie mnie tak upokarzał. W końcu na setnej stronie znalazłam coś, co wydawało się być dobre " Furnunculus - powoduje pojawienie się na twarzy białych krost i piekących bąbli " -Super - Uśmiechnęłam się pod nosem i zapisałam na kartce nazwę zaklęcia.
-Co robisz ? - Zapytała brunetka wychodząc z łazienki.
-Umm.. Nic - Zamknęłam książkę i schowałam ją do torby a kartkę schowałam do notesu. - Będę się kładła, bo jestem zmęczona..
-Okej dobranoc - Powiedziała i podeszła do szafy. Wyjęła z niej chyba piżamę i poszła się przebrać, ale pewna nie jestem, bo oczy same mi się zamykały.
...

Obudziły mnie Głośne dzwony z resztą nie tylko mnie, bo ten dźwięk pobudził pewnie także umarlaków. Przeciągnęłam się leniwie i podniosłam z łóżka.
-Hej - Przywitałam się z Zoe i wyjęłam z szafy czyste ubrania. - Łazienka wolna ? - Zapytałam widząc, że nie ma blondynki w łóżku.
-Tak Cathy nie ma -powiedziała - nie było jej już jak się obudziłam.
-Cathy ? Skąd wiesz jak się nazywa - Zdziwiłam się.
-Wczoraj te chłopaki odprowadzili ją do pokoju i usłyszałam jak się z nią żegnali.
-Ooo - Powiedziałam i poszłam się ubrać. Oczywiście zrobiłam sobie jeszcze makijaż i ułożyłam włosy, po czym wróciłam do pokoju - Co mamy pierwsze ?
-Historię - Jęknęła - No cóż o drugiej wojnie światowej to my się tutaj uczyły nie będziemy - zaśmiała się.
-No nie - zawiesiłam torbę na ramieniu, po czym złapałam notes i wyszłam z Zoe z pokoju.



-Ooo zobaczcie, kto idzie - Jęknęła Cathy, kiedy tylko weszłam z Zoe i Jake'm do klasy. Zmierzyłam ją wzrokiem on, im powiedział pochwalil się, jak mnie wczoraj upokorzył, inaczej nie patrzyli, by tak na mnie.
-Wal się - Warknęłam i zacisnęłam pięść. W tej samej chwili jej krzesełko runęło na ziemię a ona razem z, nim. Rozejrzałam się po klasie, żeby zobaczyć, kto ma różdżkę w ręku, żeby dowiedzieć się, kto jej to zrobił, ale nikogo nie znalazłam.
-Pożałujesz tego ! - Krzyknęła, kiedy jeden z jej kolegów. Wysoki z czarnymi włosami i kolczykiem w brwii pomógł jej wstać. - Ze mną się nie zadziera - Wyjęła swoją różdżkę -Drętwota ! - Krzyknęła i machnęła nią a coś na podobiznę błyskawicy pędziło wprost na mnie. Nie miałam dużo czasu, żeby coś wymyślić, więc kucnęłam i to w ostatniej chwili. Czar rozbrysł się na ścianie akurat w tym momencie, w którym profesor Binns (wiem, bo pisało na planie ) wszedł do sali.
-Zajmijcie proszę miejsca - zwrócił się do nas a my wykonałyśmy jego polecenie.
Lekcje w Hogwarcie trwają godzinę. Trochę to nudne słuchać całe 60 minut o Harrym Potterz, skoro i tak wiemy o, nim wszystko z filmu.
-Boże, ile można powtarzać jedną Historię - jęknęłam do Zoe
-Nooo - też jęknęła.
-Panienko Chachi ma coś pani ciekawego do powiedzenia na temat pana Harrego Pottera ?
-Chachi ? - Zdziwiła się Blondynka
-Brzmi trochę jak karma dla psów - Powiedział dred i cała klasa wybuchła śmiechem.
-Nie przepraszam - odpowiedziałam profesorowi i resztę lekcji siedziałam cicho olewając głupie komentarze ze strony klasy.
- W końcu - Jęknęłam i wyszłam z sali - Wgl., co to było za zaklęcie ?
-Umm, o ile się nie mylę to zaklęcie powodujące drętwienie ciała i utratę zdolności ruchu.
-Głupia Szmata - Warknęłam widząc ją jak znika ze swoimi znajomymi za rogiem - No nic idziemy na dziedziniec ?
-Jasne ! - Tak też zrobiłyśmy. Przerwy w Hogwarcie na szczęście trwają 30 minut, więc miałam dużo czasu, żeby ochłonąć.W ciągu dzisiejszego dnia mieliśmy jeszcze Transmutację z prof. McGonagall i Zaklęcia z tym śmiesznym małym nauczycielem. Prof. Flitwick'iem, o ile się nie mylę a teraz idziemy na zajęcia dodatkowe, czyli na Tańce. Znaczy na tańce idę sama, bo Zoe wybrała Zielarstwo bardziej się jej to przyda niż mnie. Mam tyko nadzieję, że Cat (, czyli Cathy, ale tak mówią na nią znajomi, bo słyszałam ) i jej banda tam nie będzie. Nie mam jednak szczęścia, bo, gdy tylko weszłam na salę zaczęła komentować mój ubiór. Tańce to jedyne zajęcia, w których nie trzeba mieć na sobie swojej szaty i to mi się podobało, bo dziwnie się w niej czułam.



-Dobrze proszę o ciszę! Nazywam się prof.Sinistra i będę was uczyła tańca. Zapewne, jesteście ciekawi, po co wam taniec w Hogwarcie ? No cóż ja też, ale tak zadecydowało ministerstwo magii i nie ma wyboru. Dzisiaj pokażecie mi co potraficie żebym wiedziała nad czym mam z wami popracować żebyście mogli zdać test na koniec roku. Dobrze, więc zacznijmy - Machnęła różdżką a w sali zabrzmiała muzyka.
-Cathy pierwsza - Wskazała na blondynkę, która z głupim uśmiechem wyszła na środek i zaczęła tańczyć. Była dobra mówię to zupełnie szczerze, ale bez przechwalania umiem od niej trochę więcej. Potem profesorka wywołała reszt jej grupy ( w końcu dowiedziałam się, jak mają na imię ) Chłopak, który mnie upokorzył to Tom, ten, który pomógł Cathy, kiedy spadła z krzesła to Bill ( oni chyba ze sobą chodzą ) Blondyn to Gustav a Brunet to Georg. Wszyscy z nich wykonali prośbę nauczycielki ..no wszyscy oprócz Toma, bo on stwierdził ", że przyszedł popatrzeć " to już jego sprawa.
-Dobrze Chachi teraz ty - Jestem ciekawa skąd oni na pierwszej lekcji znają nasze imiona i wiedzą, kto jest kim. Wstałam z ławki i wyszłam na środek, po czym zaczęłam tańczyć. Cathy oczywiście chciała mnie upokorzyć, więc wymachiwała różdżką w moją stronę, ale nie trafiała przez to, że co chwilę zmieniałam ruchy. Cieszę się, że 7 lat trenowałam taniec przynajmniej, gdy tańczę jestem " bezpieczna " Ukłoniłam się zdyszana i wróciłam na ławkę olewając zupełnie wzrok całej klasy skupiony na mnie.
-Super dobrze widzę, że z niektórymi będę musiała jeszcze popracować, ale kilka osób umie już sporo, więc cię cieszę - Lekcja szybko minęła. Szkoda, bo kocham tańczyć. Poszłam się przebrać i włożyć tą głupią szatę, po czym wyszłam z szatni. Akurat wychodziłam na korytarz, kiedy zobaczyłam Toma gadającego z jakąś dziewczyną pod ścianą.
-Dobra panie Kaulitz ( poznałam też jego nazwisko. Nie było to trudne, bo dziewczyny w szatni się, nim zachwycały i wiecie co ? Dowiedziałam się też, że Bill to jego brat bliźniak. Ciekawie ). Schowałam się za rogiem i wyjęłam kartkę z notesu. Następnie wyjęłam różdżkę i wymawiając słowo " Furnunculus " machnęłam nią w stronę chłopaka. Potem tylko z przyjemnością oglądałam jak jego twarz pokrywa się milionem krost, które jak gejzery prosiły się o wybuch.
-Fuu ! - Jęknęła Szatynka, która z, nim gadała i najzwyczajniej od niego uciekła. Udało mi się . Zamknęłam notes i przycisnęłam go do piersi, po czym z uśmiechem zaczęłam iść przez korytarz mijając Toma. Nie udało mi się nie wybuchnąć śmiechem na jego widok.
-Masz tu coś - Wskazałam na jego twarz i wróciłam zadowolona do pokoju. Szczerze ? Ta magia nie jest taka zła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz