- Jak było na tańcach ? - Od razu zapytała Zoe
-A wiesz, że super ? Ale mów jak na Zielarstwie - Uśmiechnęłam się i usiałam na łóżku.
-Fajnie na serio pani Sprout jest genialna ! - Uśmiechała się od ucha do ucha.
-Cieszę się - przytuliłam ją. W tym momencie do pokoju weszła cała banda kretynów. Co prawda Tom nie miał już na twarzy krust, ale zostały mu po nich czerwone ślady co nadal wywoływało u mnie śmiech. Zoe patrzyła na mnie ze zdziwieniem, kiedy ja turlałam się po łóżku ze śmiechu.
-Śmieszy cię to suko ? - Warknął Bill
-Bardzo -powiedziałam przez śmiech - kto cie tak urządził ? - zapytałam.
-Masz sklerozę złotko ? Czy jesteś aż taka głupia, że nie pamiętasz jakie zaklęcia rzucasz ? - Warknął.
-Dobra chłopaki, po co się kłócić z idiotką ? - Jęknęła Cath i wyjęła z szafy jakąś siatkę - idziemy - powiedziała a cała czwórka poszła za nią.
-Co ty mu zrobiłaś ? - Zapytała brunetka, kiedy drzwi się zamknęły i zaczęła się śmiać.
-powiedzmy, że potraktowałam go kilkoma krostkami - Zaśmiałam się
-Boże ! Że ja tego nie widziałam - położyła się na łóżku.
-Ej.. widziałaś, kto przewrócił jej krzesło w sali ? - Zapytałam już spokojnie
-Toć ty to zrobiłaś ? - Zdziwiła się
-Nie - pokręciłam głową - różdżkę miałam w torbie.
-Oh ! To ... nie wiem ..
-Co jest ? - Zapytałam widząc, że czegoś nie mówi.
-nic po prostu.. to głupio zabrzmi, ale może ty czarujesz bez różdżki ?
-Toć wiesz, że tak się nie da ! - Jęknęłam.
-Ale Harry tak potrafił ...
-Zoe ! Harry Potter potrafił wszystko okej ? Pokonał Voldemorta on jedyny to potrafił nie ma nawet takiej opcji, że mogła bym czarować bez różdżki.
-Ale Chachi ! Kazałaś się jej walić i co ? Krzesło się przewróciło ba! wywaliło się ! no kurcze musi być na to jakieś logiczne wyjaśnienie ! Skoro mi nie wierzysz to chodźmy może do prof. McGonagall i jej zapytajmy.
-Ugh ! Okej, ale ani słowa, że to dotyczy mnie okej ? Wzięła, by nas za wariatki - Westchnęłam i podeszłam do drzwi.
-Okej - Brunetka poszła w moje ślady i po chwili szliśmy korytarzem prowadzącym do sali od zajęć z Transmutacji.
-Um.. Przepraszam możemy przeszkodzić ? - Zapytałam profesorki, która właśnie przeglądała jakieś księgi.
-Tak dziewczynki, o co chodzi ? - Weszłyśmy do sali i podeszłyśmy do niej.
-Bo .. czy istnieje coś takiego jak magia, tylko że bez używania różdżki ? -Zapytała Zoe.
-Tak! - Odpowiedziała od razu jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie - Ale znam znaczy... -westchnęła - znałam tylko jedną osobę, która to potrafiła.
-Harry prawda ? - Zapytałam.
-Tak. Cóż więcej takich osób nie znam.
-Czyli niemożliwe jest, żeby ktoś tak czarował ? - Dociekała Zoe
-Teoretycznie nie, ale, skoro Harry to potrafił, to być może jakieś nieliczne osoby posiadają taką moc - Na te słowa brunetka od razu spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami a ja z przerażenia głośno przełknęłam ślinę. - A czemu pytacie dziewczynki ?
-My.. z ciekawości. Niech nam pani powie co wie o tym rodzaju magii strasznie nas to ciekawi - Pytała dalej.
-Cóż - Westchnęła i odłożyła księgę którą miała właśnie w ręku - To dość ciężka moc.. trzeba, by było dużo lat nauki, żeby ją opanować. Osoby, które ją posiadają są zazwyczaj jakoś wyróżnione weźmy na przykład Harrego. Posiadał tą moc i był największym czarodziejem wszech czasów..
-Czyli co, by się stało z kimś, kto, by taką moc posiadał ? Poszedł, by w jego ślady ? - Powiedziałam lekko przerażona.
-Tak - pokiwała głową - Oh! dziewczynki zobaczcie, która już godzina idźcie na kolację - Powiedziała jakby chciała się nas pozbyć.
-Dobrze - Wyszłyśmy i udałyśmy się na wielką salę, gdzie stoły były już przepełnione jedzeniem.
- Co tak późno ? - Zapytał Jake opychając się pieczonym kurczakiem.
-Zasiedziałyśmy się w pokoju i tak jakoś - Zaśmiała się Zoe i zajęła miejsce obok niego a ja usiałam naprzeciwko nich i zaczęłam jeść. Nie powiem, że apetyt specjalnie mi dzisiaj dopisywał przez rozmowę z panią McGonagall, ale to na pewno pomyłka a ten pożar i krzesło to zwyczajny przypadek.
-Dobra ja się najadłam - wymusiłam uśmiech i wstałam od stołu.
-Zjadłaś jedną kanapkę ..
-Wiem i to mi wystarczy idę do pokoju - Tak też zrobiłam. Nie powiem, żeby chodzenie po Hogwarcie w wieczornych porach ( w dodatku samemu ) należało do miłych i przyjemnych rzeczy. Wchodziłam a właściwie wjeżdżałam właśnie po schodach, kiedy głuchą ciszę przerwał jeden facet z obrazu.
-Hej ! Tak ty - Krzyknął do mnie a ja stanęłam przed, nim
-Co ? - Zapytałam zdziwiona
-To ty czarujesz bez różdżki ? - Co ? Boże, skąd on to wie ..
-Nie..
-Toć słyszałem jak rozmawiałaś z koleżanką. Jesteś jak On ?
-Słuchaj nie wiem, o co ci chodzi, ale, jeżeli piśniesz komuś, chociaż słowo to pożałujesz.
-Co mi zrobisz ? - Zapytał lekko zdziwiony.
-Jeszcze nie wiem, ale nie zapominajmy, że nie umiem jeszcze kontrolować swojej mocy - Uśmiechnęłam się.
-Okej.. - Nie chcę go straszyć, ale lol, skoro myśli, że posiadam tę moc ( co nie jest prawdą ! ) to mogę mu trochę pogrozić, żeby się odczepił.. W końcu po męczarni ze schodami dotarłam do pokoju
-Ale Evi rośnie za szybko niedługo .. - Głosy urwały się, kiedy tylko pchnęłam drzwi.
-A ty nie powinnaś siedzieć teraz w wielkiej sali i wpierdalać ze swoimi znajomymi kujonami ?
-Powinnam, ale to jest też mój pokój, więc mam prawo przebywać tu tak samo, jak ty. A od Zoe i Jake wara - Warknęłam totalnie olewając jej kolegów.
-Biedna głupia Chachi i jeszcze broni kujonów. Lepszej lokatorki mieć nie mogłam - Jęknęła do znajomych
-Powiedziałam wara od nich !
-Bo co mi zrobisz ? Znów wywalisz mi krzesełko na lekcji ? - Zaśmiała się.
-Wypchaj się! - Znów warknęłam i zacisnęłam pięści
-Cath ?! Boże, Cat co ci jest ! - W pokoju zapanowała panika. Odwróciłam się i zobaczyłam spuchniętą blondynę.
-Woooo - Zdziwiłam się.
-Pożałujesz tego - Powiedział wściekły Bill.
-Czego ?! Nic jej nie zrobiłam ! - Broniłam się.
- Jak ty nic jej nie zrobiłaś to ja jestem Ronem - Powiedział ironicznie i wyjął różdżkę i, nim zdążyłam się obejrzeć niebieska błyskawica wychodząca z różdżki pędziła wprost na mnie. Strach przez niewiedzą jakie zaklęcie zostało we mnie wycelowane spowodował całkowity paraliż. - Co do ?! - Krzyknął czarny, kiedy błyskawica odbiła się jakieś 10 centymetrów przed moją twarzą. Jakby coś tam było. W każdym razie, gdyby stał dwa centymetry w lewo był, by pokonany przez własny czar.
-Dobra gadaj co ty za jedna i co ty do kurwy odpierdalasz - Warknął Tom stając przede mną.
-Jestem Olivia Irene Chachi Gonzales 17 latka z ameryki podać ci jeszcze imiona rodziców ? - Prychnęłam mu w twarz.
-Jaja sobie ze mnie robisz ? -Złapał mnie za koszulkę i przyparł do ściany.
-Jaja to miałam jak oglądałam ciebie z tymi wszystkimi krostami - Zaśmiałam się .
-Ah tak ? - Zapytał wściekły i podniósł rękę gotowy mnie uderzyć. Myśl Chachi no myśl ! Zamknęłam oczy gotowa przyjąć cios, ale, wtedy coś mi się przypomniało. Zaklęcie sklejające nogi. Tylko kurczę różdżkę mam w torbie.. W czasie, kiedy ja rozmyślałam nad tym jak nazywało się to zaklęcie i jak dostać się do różdżki Tom postanowił uderzyć. Jego ręka z każdą chwilą była coraz bliżej mojej twarzy a ja patrzyłam jak jego knykcie bledną . KURWA ! Jak to Szło Locomotor.... locomotor ...
-LOCOMOTOR MORTIS ! - Krzyknęłam niepewnie no, bo bałam się tak ?Tyle, że nie bałam się uderzenia bałam się tego co się stanie. Co prawda sklejone nogi to nic strasznego, ale, jeżeli mu się skleją, to znaczy, że umiem rzucać czary bez różdżki a tego nie chcę. Kiedy jego pięść była dobre 3 cm od mojego polika chłopak stracił równowagę , przechylił się do tyłu i upadł na ziemię Wszyscy w pokoju osłupieli i patrzyli na mnie.
-O boże - wyjąkałam i złapałam swoją torbę i wybiegłam z pokoju. Teraz wszyscy mają mnie za jakąś wiedźmę czy coś. Ugh ! Muszę z kimś pogadać. Tylko, z kim..? Z kim pogadał, by na moim miejscu Harry ? Oh no pewnie z Dumbledore'm, ale on nie żyje już..... wiem! HAGRID
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz